Galeria - Bałtyk 2010
Startowaliśmy w piątek ok 5:30 dojeżdżając do Nowego Tomyśla już było wiadomo że nie będzie lekko krótki postój na ubranie deszczówek i do boju, dobre 400 w zaj.. deszczu. Ale jak ludowa prawda mówi po każdym deszczu wychodzi słońce i tak było tym razem, na jednym z niemieckich parkingów zrzuciliśmy deszczówki zażywając motocyklowego suszenia podczas jazdy. I tak już było do samego Putgarden na wyspie Fehmarn gdzie zapakowaliśmy się na prom do Duńskiego Rødbyhavn z którego ruszyliśmy w dalszą drogę, przez Kopenhagę do Malmo( jadąc jednym dużych mostów w Europie za jedyne 21€ ) gdzie mieliśmy pierwszy nocleg. Drugi dzionek przeprawa 650 kilometrów do Sztokholmu i znów nas nie rozpieszczało pierwsze 400 w dość chłodnym Szwedzkim klimacie po czym do chłodu doszedł jeszcze deszcz. Sztokholm za to wynagradza trudy podróży super miasto powala ogromem i super położeniem na skalistych górkach poszytych mostami rozciągającymi się nad jeziorami. Po nocce w Hotelu, przed południem po zjedzeniu super posiłku w jednej z Sztokholmskiej restauracyjce, udaliśmy się na zwiedzanie Muzeum Okrętu VASA. Głównym eksponatem jest okręt, zbudowany z rozkazu Gustawa II Adolfa. Statek zatonął w porcie sztokholmskim, tuż po wodowaniu w 1628 r. Po ponad 300 latach, w 1961 wydobyto go z mułu, razem z 12 tysiącami innych przedmiotów i udostępniono zwiedzającym. Super sprawa polecam. Po odwiedzeniu malowniczych uliczek starego miasta udaliśmy się na ośmiopiętrowy mega prom Baltic Quen, na którym po zaokrętowaniu płynęliśmy przez Finlandię do Tallina w Estonii. Klaustrofobiczna kajuta (ale z kibelkiem i TV), mnóstwo atrakcji jak koncerty,oraz inne występy, dyskoteki, sklepy i restauracje pozwalają na w miarę miłe przeżycie ponad 400 kilometrowej morskiej podróży. Tallin rankiem powitał nas super pogodą. Zjeżdżając z promu pojechaliśmy zostawić w hotelu bagaże i udaliśmy się pojeździć po Estonii. Nie daleko Tallina znajduje się Park Narodowy Lahemaa, miejscami kończy się świat kamieniste plaże, oraz pozostałości po bazach rosyjskich. Wieczór Super stare miasto mury obronne itp. Następnego dnia pojechaliśmy na wyspę Hiuma nic ciekawego 1, 5 godziny promem w jedną stronę i nic po za tym. Dnia kolejnego wyruszyliśmy do Rygi Wielkie miasto, lecz strasznie zaniedbane oczywiście po za centrum starego miasta kuszących turystów restauracjami zabytkami oraz wygórowanymi cenami. Pojechaliśmy również do niedaleko położonego kurortu łotewskiego jednakże pogoda uniemożliwiła nam poznanie tego miejsca lepiej. Następnie udaliśmy się do Wilna, które okazuje się fajnym zadbanym miejscem ze super starym miastem oraz niesamowitą ilością najdroższych aut oraz powalająca ilością nietuzinkowych kobiet (szyja boli). Ostatni dzień po przejechaniu 0k 300 km spędziliśmy w Mikołajkach popijając różnego typu alkohole słuchając szantowego koncertu w przystani jachtowej. Oraz nabijając się z polskiej plagi prężących się oraz szukających zaczepki podpitych grupek dresików. W niedzielę jeszcze tylko kilkaset km rześkiej przejażdżki do domu i koniec.
|